Przejdźmy od razu do rzeczy...
Było to kilka lat temu. Pojechałam na kilkudniową wycieczkę. Namiętnie podrywał mnie chłopak, który znany był z zabawy dziewczynami. Wiedząc to, nie dałam się skusić. Stwierdziłam, że nie będę sobie zawracać głowy takim kimś.
Wszystko diametralnie się mieniło, kiedy wycieczka się skończyła. Zrozumiałam, że jestem w nim kompletnie zauroczona... Mój świat zaczął wirować. Tyle wypłakałam łez przez niego, a w sumie przez siebie. Nie potrafiłam z nim porozmawiać... Później jakoś przeszło, lecz za każdym razem kiedy go widziałam serce zaczynało mi szybciej bić... Aż... Po 2 latach zobaczyłam go w szkole. Na początku się ucieszyłam, rozmawiałam z nim, było super... Dopóki nie podeszła do nas jego dziewczyną... Łzy napłynęły mi do oczu i oczywiście zmyśliłam jakąś wymówkę i poszłam zwolnić się udając chorobę. W domu nikogo nie było, więc spokojnie mogłam położyć się na środku pokoju i wypłakać miliony łez... Byłam wtedy strasznie zmieszana, nie wiedziałam, co się wokół mnie dzieje. Załamałam się całkowicie.
Teraz się jakoś toczy... Po raz kolejny podniosłam się po porażce i żyłam dalej swoim ukrytym życiem...
jesteś zaje.bista
OdpowiedzUsuńtyle ^^