Licznik odwiedzin

piątek, 5 lutego 2010

Miłosna historia ale... szczęśliwa

Był błogi lipcowy dzień, a dokładnie 14 lipca (moje urodziny) kiedy kończyłam 14 lat.
Od 2 dni trwała wycieczka ponad 100 km od domu. Ucieczka od życzeń i takich bzdur.
Siedziałam na ławce w parku, gdy nagle przysiadł się pozornie szarmancki zalotnik. W sumie miałam lat 14, ale wyglądałam na dużo więcej. Zajęta czytaniem książki, nie zwracałam uwagi na jakiegoś typa. O dziwo po 30 minutach olewania go nie był zmęczony. Kiedy się mu przyjrzałam okazał się bardzo przystojny. Postanowiłam sprawdzić jego wytrzymałość. Po kolejnych 15 minutach, był ledwo zmęczony. Stwierdziłam iść do ośrodka. Poszedł za mną, a ja nie miałam serca i wdałam się w dłuższą pogawędkę. Jego upartość się opłaciła, zakochałam się i nasza miłość przetrwała do 18 roku życia, kiedy się pobraliśmy i nasz starz wynosi 2 lata w małżeństwie...
Tak, cuda się zdarzają, a nasz związek opiera się na przyjaźni i wzajemnym zaufaniu :))
Dla Magdaleny :* Za wszystko, co dla mnie zrobiła :**

1 komentarz: